Ukorzeniłam ananasa
Udało się. Kolejne podjęte wyzwanie zakończyło się sukcesem.
A zaczynając od początku. Znam jedną bardzo szaloną, otwarta na świat dziewczynę (w sumie mam szczęście znać takich kilka, ale dziś nie o tym) o pięknych inicjałach S.Ś. I oto ta tryskającą energią młoda osóbka podsunęła mi pomysł wyhodowania ananasa. W końcu jako "cytrynowy ekspert" nie powinnam spoczywać na laurach...
Pomysł początkowo całkowicie szalony, ale chwycił mnie od razy. Poszperałam trochę i znalazłam kilka rad. Między innymi o tym jak to czupiradło powinno się staranie odkroić i wydrążyć aby zamiast spleśnieć wysechł. Łatwo nie było, ale pogimnastykowałam się trochę i zasadziłam dwa pierwsze okazy w doniczkach zgodnie ze znalezioną instrukcją (koniecznie w ceramicznej a nie plastikowej doniczce). Instrukcją głosił też by "zapomnieć o ananasie na miesiąc" czytaj w zasadzie go nie podlewać... Po tym czasie miał się oczom ukazać efekt przyjęcia się rośliny w ziemi wypuszczeniem nowych liści. Ku mojemu niemałemu rozczarowaniu nic się nie stało... Minęły już ponad 3 miesiące i efekt mimo wielu prób i wielu błędów nie przynosi rezultatów. Dlatego z trzecim ananasem podjęłam próbę działania intuicyjnego, odmiennego od tego co wyczytałam.
Do wąskiego słoika nalałam wody na około 2-3 cm powyżej trzonu sadzonki. Jedyne co robiłam to kontrolowałam poziom wody, by nie opadł i po dwóch tygodniach okazało się, że nawet ananas lubi wodę i wypuszcza w niej korzenie.
Na poniższym zdjęciu efekt po około czterech tygodniach w wodzie. Postanowiłam, że jutro zmienię mu środowisko z wodnego na lądowe i zobaczymy co będzie z nim dalej. Mam nadzieję, ze za kilka miesięcy będę mogła pokazać kolejne jego zdjęcia, na których zobaczycie jak ładnie będzie się rozwijał .
;o
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że można tak wyhodować ananasa.
super - jeszcze nigdy nie próbowałam:)
OdpowiedzUsuńPolecam satysfakcja przednia.
UsuńSuper! gratulacje- uważaj teraz na szok przy zmianie warunków... ja czasem robie tak , że dosypuję stopniowo ziemi do naczynia z wodą...( oczywiście nie przy ananasie...)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciki!
Pomysł wezmę pod rozwagę :) Dzięki!
Usuńa jak ty tego dokonalas????wow,niezle:D
OdpowiedzUsuńgratuluje ;D;D
i zapraszam na moja rozdawajke,moze zakladka do ksiazki"kocur" cie zaczaruje ;D
http://fioridifantasia.blogspot.it/
Mam nadzieję, że dalej się uda i mi (od pukać) nie zmarnieje po wsadzeniu w ziemię.
OdpowiedzUsuńAle super!!! Trzymam za was kciuki :)
OdpowiedzUsuńNie dziękujemy, żeby nie zapeszyć ;)
Usuń