Restauracja pierścionka

Pewnie nie tylko ja lubię coś upolować na wyprzedażach i w takich właśnie okolicznościach  wszedł w moje posiadanie owy niebieski pierścionek, bohater dzisiejszego wpisu. Jego niebieski kolor nie był zbyt uniwersalny, ale spodobał mi się na tyle by wydać na niego niską kwotę z metki (5zł o ile pamięć mnie nie myli). 

I służył mi wdzięcznie, przysparzał komplementów, ale jak wszystko co dobre szybko się skończyło. Minął rok, bo zakupiłam go przed sylwestrem 2011 roku. A powodem naszego (krótkiego, jak się okazało) rozstania stała się odpadająca z niego niebieska farba. Początkowo była to mała plamka z czasem urosła do takiej, że nie mogłam już dalej udawać, że jej  nie widzę.

Pierścionek odłożyłam na półkę. Ale zaledwie na kilka dni bo postanowiłam zeskrobać farbę i nałożyć jakąś nową, może już w innym kolorze. Założyłam w końcu, że i tak w takim stanie jakim jest nie będę go nosić, dlatego zaryzykowałam. 
Pierścionka niestety nie sfotografowałam przed skrobaniem, a pierwsze zdjęcie zrobione zostało już w trakcie procesu odnowy.

Po zeskrobaniu moim oczom ukazał się piękny biały kamień, który ma dużo więcej uroku. Dlatego postanowiłam go zostawić. Podoba się efekt końcowy?





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy liczy się to co w środku?

Candy z okazji 100 obserwatorów.

Ogłaszam moje drugie candy !!!